Z Krystyną de Salas, numerarią Opus Dei, historykiem z Hiszpanii,
rozmawia Mirosław Borecki
Od szesnastu lat mieszka Pani w Polsce. Czy łatwo było przyswoić zawiłości języka polskiego?
– Gramatyka oraz wymowa tego języka są trudne. Nadal się tego uczę i myślę, że do końca mojego życia tak będzie. Na szczęście zawsze można liczyć na wyrozumiałość ludzi. Mój mocny aragoński akcent zdradza mnie i ludzie zadają mi pytanie skąd jestem i dlaczego mieszkam w Polsce. Korzystam wtedy z okazji, by opowiedzieć o początkach pracy apostolskiej Opus Dei, a także o tym, że jestem jedną z osób, które się tej pracy podjęły. Polska była mi bardzo bliska ze względu na Papieża Jana Pawła II oraz historię, która jako historyka mnie pasjonowała. Bałam się, czy zdołam nauczyć się języka polskiego. Postanowiłam, że jeśli mi się nie uda, to wrócę do Hiszpanii. Dzięki Bogu udało się.
Czym różnią się polscy katolicy od hiszpańskich?
– Dwie cechy Polaków od początku zwróciły moją uwagę. Z jednej strony jest to głęboka religijność, którą podziwiam i która mnie porusza. Z drugiej, dostrzegam mocny związek religii z patriotyzmem, co uważam za cechę odróżniającą polski katolicyzm od hiszpańskiego.
Jakie polskie tradycje wywarły na Pani największe wrażenie?
– Zwyczaj odwiedzania grobów zmarłych 1 listopada i dzielenie się opłatkiem. Jestem poruszona i wzruszam się, gdy widzę tak wielu ludzi odwiedzających groby swoich bliskich. Jest to dla mnie piękny przykład nadziei i wiary oraz pielęgnowania pamięci o tych, którzy odeszli. Natomiast tradycja dzielenia się opłatkiem pozwala wyrażać serdeczność i przez to pogłębiać przyjaźń.