– te słowa oddają istotę nastroju najnowszej solowej płyty Seweryna Krajewskiego. Aksamitnie sączące się melodie, nowoczesne w formie i wyrazie słowa pióra Andrzeja Piasecznego. Jak tam jest – muzyka refleksyjna i męska.
Na szczęście Seweryn Krajewski nie zakończył swej przygody z komponowaniem i śpiewaniem. Jego powrót do studia nagraniowego i na scenę w dużej mierze zawdzięczamy Andrzejowi Piasecznemu, dla którego przed dwoma laty napisał piosenki na płytę Spis rzeczy ulubionych. Na krążku pojawił się m.in. duet Piaseczny–Krajewski Nie jesteś sama, który stworzył pretekst powrotu do koncertowania lidera niezapomnianych Czerwonych Gitar.
Jak tam jest? W tym niebie…
pyta dzisiaj Krajewski słowami Piasecznego. W życiu 64-letniego artysty jest czas na takie refleksje. Odnoszę wrażenie, że zastanawia się nad tym bez lęku, z ciekawością i bez gwałtownych uniesień, bo chyba zawsze tak przyglądał się rzeczywistości. Piękne kompozycje, zapadające w serce nuty i słowa: „Tam wszędzie, gdzie nas nie ma/ Tęskno mej duszy zawsze/ Kolorem wszelkim kusi/ To wszystko, co najdalsze dla mnie (…)”.
Skąd się wziął Seweryn Krajewski?
Urodził się w Nowej Soli w latach 50. ubiegłego wieku. Wyrósł w klimacie najlepszych muzycznych tradycji, fascynacji Chopinem i jego słowiańską „tęsknością”. Kształcił się w Gdańsku. W czasach Czerwonych Gitar „zmierzył się” z talentem i charyzmą Krzysztofa Klenczona, który w roku 1970 wyemigrował za Wielką Wodę. Kilka lat dwuosobowo stali na czele swego zespołu, jak Peter Gabriel i Phil Collins w Genesis.
Gramy i śpiewamy najgłośniej w Polsce!
Tak opisywała siebie polska supergrupa w latach 60. W tym czasie Czerwone Gitary osiągnęły gigantyczny jak na polskie warunki sukces – płyty złote, platynowe, zwycięstwa w plebiscytach i na festiwalach w kraju i za granicą. Dobre recenzje nawet w amerykańskim piśmie „Billboard”. Krajewski był romantyczny jak The Beatles, a Klenczon zadziorny jak The Rolling Stones.
Filmowe lata 70., 80. i 90.
Też okazały się pasmem sukcesów, uwielbienia słuchaczy i widzów seriali telewizyjnych oraz produkcji kinowych. Wystarczy wymienić tytuły: Bez znieczulenia, Brzezina, Chłopi, Con Amore, Jan Serce czy Och, Karol! i wiele, wiele innych.
Seweryn Krajewski ma dar komponowania, wyczucie chwili, nie goni za aktualnymi modami i ceni równowagę – słowa piosenek są równie wysmakowane jak muzyka i na odwrót. Był „ulubionym kompozytorem” najbardziej znanej polskiej „poetki codzienności” – Agnieszki Osieckiej. Wspólnie stworzyli ponadczasowe utwory na głos i gitarę, czyli Strofki na gitarę.
Później zniknął z publicznego obiegu…
na wiele lat, ale nigdy „nie wyleczył się” z komponowania. Obdarowywał swymi utworami artystów z całego świata, pisał dla czołówki polskiej estrady. Usunął się w cień, być może sądząc, że nie ma już zapotrzebowania na jego solową twórczość.
Słuchając płyty Jak tam jest, wiem, że warto czekać na następne. Wciąż w cenie są dobre kompozycje, interesujący wokal i słowa, które warto wziąć ze sobą każdego dnia: „ Żebym dzień po dniu/ Zawsze umiał słuchać/ Żebym nic nie zgubił/ Z tego co porusza”.
Premiera najnowszego krążka Seweryna Krajewskiego odbyła się 21 lutego. Jak tam jest po krótkim czasie sprzedaży osiągnęła status Platynowej Płyty