Wydaje się, że odpowiedź na postawione pytanie jest prosta, wielu zapytanych przeze mnie znajomych niemal zawołało: "Oczywiście, nie!". Przecież, aby można było mówić o grzechu, musi być świadome i dobrowolne przekroczenie Prawa Bożego i to jeszcze w dość istotnej materii. Tymczasem wątpliwość przychodzi niezależnie od człowieka, można by nawet powiedzieć, że stawianie pytań jest skutkiem danej przez Pana Boga możliwości myślenia.
Aby przyjrzeć się uważniej dzisiejszemu tematowi, spróbujmy podzielić nasze życie na trzy etapy (zupełnie niezależne od wieku, płci i urzędu): czas podejmowania decyzji o wierze, okres wzrastania, życie w wierze.
Nim przejdziemy do uogólnień, zapoznajmy się pokrótce z życiem Adriana, który zgodził się na streszczenie jego dziejów - są one doskonałą ilustracją zaproponowanych etapów.
Adrian
Adrian ma teraz 21 lat, od urodzenia jest kaleką, chodzi jedynie przy pomocy specjalnego balkonika, ale najczęściej jest wożony na wózku. Jego rodzice wobec wiary są obojętni.
Adrian był ochrzczony w szpitalu zaraz po narodzinach przez nieznaną położną - jego życie wówczas było zagrożone.
Gdy miał 14 lat, wyjechał po raz pierwszy na wczasy dla osób niepełnosprawnych zorganizowane w ośrodku rekolekcyjnym. Tam po raz pierwszy spotkał się z takim sposobem przeżywania wiary, który zmusił go do postawienia sobie wielu pytań.
Zobaczył młodzież pomagającą chorym z radością i oddaniem, zakonnice, które nie pytały o wiarę, tylko raczej o wybrany przez gościa kierunek spaceru, kapłana mówiącego konferencje zupełnie ludzkim głosem.
Przeżycia wakacyjne były zasianym ziarnem, które musiało trochę poczekać na kłosy. Od września była klasa VIII, wzmożona praca, starania, aby dobrze zdać egzamin do wymarzonego liceum. Ale już następnych wakacji Adrian nie umiał sobie wyobrazić bez kolejnych wczaso-rekolekcji. Potem poszło szybko… Zaprzyjaźnieni studenci, wciąż uśmiechnięci, nawet przy opróżnianiu basenu, zaprosili młodego licealistę na pielgrzymkę do Częstochowy. Każdego dnia wózek Adriana był prowadzony przez kogoś innego. Po drodze niemal bez przerwy stawiał pytania - poszukiwał Boga, w którego można uwierzyć, Boga, który do szaleństwa kocha człowieka i nie opuszcza go nawet, gdy człowiek postąpi źle. Były to pytania poprzedzające podjęcie decyzji, pytania twórcze, choć dla dwudziestokilkuletnich przyjaciół bardzo trudne.
Na Jasnej Górze była I Spowiedź i Komunia Święta.
Po powrocie do domu zaczął się drugi etap: czas natarczywie powracających wątpliwości "czy dobrze wybrałem", "czy zaufałem odpowiedniej Osobie". Nie było łatwo. Rodzice wcale się nie nawrócili, koledzy szukali łatwych rozrywek i nieco dziwili się, że Adrian zmienił zainteresowania. Zawsze jednak pytał tych, którzy dawniej uwierzyli, czytał Pismo Święte i modlił się… Szybko wzrastał.
Teraz jako student już wie, że nie postawi Panu Bogu pytania: "dlaczego?", tylko "jakie dobro zaplanowałeś wobec mnie w tej sytuacji?", "jak innym pomóc Twoją wolę dostrzec i wiernie spełnić?".
Wątpliwości w poszczególnych etapach wzrastania
Gdy szukam Boga, żadne pytanie nie jest grzechem, może być jedynie nieroztropne wybieranie osób, którym nasze pytania zadajemy, niemądry dobór książek, które proponują łatwe rozwiązania. Już teraz można formułować modlitwy, nawet tak prościutkie jak: "Boże, jeśli istniejesz, pomóż mi rozpoznać Ciebie. Przyślij mi ludzi, którzy są szczęśliwi, wybrawszy Ciebie".
Gdy już zadecyduję, że ufam Bogu, to nadal chcę się utwierdzać w mojej decyzji. W spotkaniu z cierpieniem, niesprawiedliwością, a nawet bezmyślnością ludzi niszczących to, co dobre, wyśmiewających szlachetność, drwiących z Bożej Opatrzności, myślący człowiek może odnaleźć głębię pokoju w przyjaźni z Bogiem, siłę płynącą z modlitwy i wspólnoty ze świętymi w Kościele. Na tym etapie pojawienie się wątpliwości nie jest grzechem, natomiast może być grzechem to, co z pojawiającymi się pytaniami zrobię. Na pewno jest grzechem ucieczka od tych pytań, zaniechanie poszukiwań, zniechęcenie i rozgoryczenie jako własna odpowiedź na pokusy diabła.
Celem drogi chrześcijanina jest postawa wiary. Jeśli nie osiągnę takiej postawy, w której rozum nie stawia już pytań "dlaczego", to wątpliwości mogą być grzechem jako zaniedbanie własnego rozwoju, człowiek dojrzały w wierze już tylko pyta o dobro dane przez Boga i o sposoby współpracy z Jego łaską. Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie określa wiarę jako posłuszeństwo woli Bożej, mogę z każdej chwili skorzystać, aby to posłuszeństwo ukochać.