Z powodu jednej z naszych publikacji na ten temat bliscy byliśmy rozprawie sądowej. Zarzut dotyczył rzekomego kłamstwa dotyczącego wczesnoporonnego działania tabletki. Obroniliśmy się jednoznaczną ekspertyzą lekarską. Skąd więc dyskusje wokół tabletki? Dlaczego lekarze nie mówią jednym głosem?
Jest rzeczywiście tak, że jedni twierdzą, iż tabletka nie doprowadza do poronienia, inni odwrotnie – że jest wczesnoporonna. Skąd to rozdwojenie? I dlaczego w niektórych mediach mówi się ostentacyjnie, że ci, którzy uważają ellaOne za tabletkę wczesnoporonną, są głupcami? Kto rzeczywiście nie mówi prawdy?
Sprawa z pozoru skomplikowana okazuje się bardzo prosta. Różnica zdań nie wynika bowiem z odmiennej opinii medycznej. Jest ona tylko efektem odmiennej odpowiedzi na jedno podstawowe pytanie: kiedy zaczyna się życie? Obrońcy życia mówią, że od chwili poczęcia. To jest opinia naukowa, a nie religijna. Nie myślą tak jedynie katolicy, ale wszyscy naukowcy, którzy przyznają, że jeśli w chwili poczęcia w zapłodnionej komórce obecne jest już wszystko, z czego rozwinie się dorosły człowiek, to jest to rzeczywisty początek życia ludzkiego. Ten pogląd jest również zgodny z nauczaniem Kościoła, który mówi, że należy chronić każde życie od chwili poczęcia. Zwolennicy ellaOne tłumaczą natomiast, że początkiem życia nie jest zapłodnienie, ale zagnieżdżenie się zapłodnionej komórki w jamie macicy.
Dwa sprzeczne poglądy ścierają się w mediach. Ta dyskusja staje się jednak manipulacją, jeśli brakuje w niej jednej jasnej informacji: tabletki bronią tylko ci, którzy twierdzą, że życie ludzkie zaczyna się od momentu zagnieżdżenia albo jeszcze później, ale nie w chwili poczęcia. Tego poglądu nie potwierdzają jednak ani badania naukowe, ani stanowisko Kościoła. ellaOne jest więc w sposób jednoznaczny środkiem wczesnoporonnym.