"Męczy mnie temat dotyczący śmierci mojego kuzyna. Piotr cierpiał na stany depresyjne, leczył się u psychiatry i kiedy wydawało się, że stan jego zdrowia znacznie się poprawił – popełnił samobójstwo. Rodzina zwróciła się do księdza z prośbą o pochowanie go i odprawienie Mszy żałobnej, pogrzebowej. Ksiądz, z uwagi na rodzaj śmierci, nie zgodził się na odprawienie Mszy św. Żona kuzyna poprosiła o nią kapłana z sąsiedniej parafii i ten Mszę odprawił. Jakie jest stanowisko Kościoła w odniesieniu do samobójstwa? Czy mój kuzyn jest w piekle? Czy ja mogę poprzez swą modlitwę jeszcze mu pomóc? Ta sprawa nie daje mi spokoju. Bardzo kochałam Piotra i nie jest mi obojętne to, co się stało". Maria
Jeżeli Piotr leczył się na depresję, to znaczy, że był chory. Nawet jeżeli się wydawało, że czuje się lepiej, w przypadku tego typu choroby nigdy nie wiadomo, czy i na ile był świadomy swoich czynów. Nikt o zdrowych zmysłach, nawet gdyby bardzo cierpiał, nie odbierze sobie życia. W takiej sytuacji nie można powiedzieć, że jest w piekle. Zresztą nikt na ziemi nie może powiedzieć o kimś innym, nawet gdyby bardzo źle postępował, że po śmierci będzie potępiony. Być może krótko przed śmiercią zmienił swoje życie i pojednał się z Bogiem. Proszę zwrócić uwagę, że Kościół wynosi na ołtarze osoby, których świętości jest pewien, ale nigdy imiennie nie wskazuje osoby, które są – mogą być potępione (np. wielkich zbrodniarzy). Ksiądz nie ma prawa odmówić Mszy św. i pogrzebu samobójcy z tego samego powodu. Ty z kolei módl się do Boga o zbawienie swojego kuzyna. Jeżeli bowiem jest w czyśćcu, to sam sobie nie może pomóc. Największą pomocą dla zmarłego jest ofiara Mszy św. Piękną praktyką jest również obdarowywanie zmarłych Mszą św. gregoriańską. Praktyka ta była już znana w VI w, a w 1884 r. Kongregacja Odpustów Stolicy Apostolskiej wyjaśniła, że „zaufanie wiernych do Mszy gregoriańskich jako szczególnie skutecznych dla uwolnienia zmarłego od kary czyśćca należy uważać za rozumne i zgodne z wiarą”.