Narodziła się w Kolumbii w połowie lat 90. ubiegłego wieku. To połączenie latynoskiej muzyki i tańców z aerobikiem. Daje o wiele więcej przyjemności niż ciężka praca na siłowni. Zumba.
Co tydzień ćwiczy ją 12 mln ludzi na całym świecie. I nie ma się co dziwić, bo nie jest monotonna, nie wymaga skomplikowanych układów choreograficznych, liczenia kroków ani specjalnych przyrządów. Warunki dyktuje muzyka. Trzeba tylko podążać za jej rytmem.
Dla każdego
W kolumbijskim slangu słowo „zumba” oznacza po prostu „baw się i ruszaj”. Najprościej mówiąc, jest to fitness z elementami różnych, w większości latynoskich, tańców: salsy, reggaetonu, samby, cza-czy czy twista. Podczas godzinnych zajęć przy muzyce, nie tylko kształtujesz swoją sylwetkę, ale i poprawiasz kondycję, a przede wszystkim, dzięki wydzielanym endorfinom, masz lepszy nastrój.
Strój, w jakim ćwiczysz, nie ma najmniejszego znaczenia. Ważne, by nie krępował ruchów, był wygodny i przewiewny, bo podczas treningu na pewno się spocisz. Warto jedynie zwrócić uwagę na buty: sportowe, o miękkiej podeszwie, amortyzujące uderzenia o podłogę.
Podczas treningu nie należy przejmować się tym, że jakiś układ nie wyszedł, pomyliłaś kroki czy masz zadyszkę. To naprawdę nie jest najważniejsze. Każdy sam wyznacza sobie stopień trudności. Zumba jest dla każdego. Z myślą o dzieciach powstał zumbatomic. Ci, którzy lubią wodę, mogą zapisać się na zumbę aqua.
Rzeźbisz ciało, spalasz kalorie
Zajęcia, w sali czy na basenie, odbywają się w grupach. Uczestnicy nie są podzieleni ze względu na wiek ani poziom zaawansowania. Trening zaczyna się od kilkuminutowej rozgrzewki i kończy rozciąganiem, aby zminimalizować ryzyko powstania zakwasów.
Kroki zwykle dobierane są w taki sposób, żeby pracowały wszystkie mięśnie. Tkanka tłuszczowa spalana jest w tańcu, a mięśnie rzeźbione są dzięki kilkakrotnym powtórzeniom ćwiczeń.
Zumbę może tańczyć każdy, niezależnie od wieku, bo nie jest to aktywność kontuzyjna. Nie wymaga też specjalnych umiejętności.