Logo Przewdonik Katolicki
zdjecie

ks. Dariusz Madejczyk

redaktor naczelny "Przewodnika Katolickiego" w latach 2006-2012

Ojcowskie wychowanie

26.07.11r

Jako wakacyjną lekturę wziąłem sobie w tym roku niekonkurencyjne wobec Przewodnika pismo, z okładki którego chłopak z pierwszokomunijną świecą, książeczką do nabożeństwa i wystawionym językiem krzyczał do mnie: Nie chodzą do kościoła.

 

Jako wakacyjną lekturę wziąłem sobie w tym roku niekonkurencyjne wobec „Przewodnika” pismo, z okładki którego chłopak z pierwszokomunijną świecą, książeczką do nabożeństwa i wystawionym językiem krzyczał do mnie: „Nie chodzą do kościoła”.

 

Najnowszy numer kwartalnika „Fronda” (59/2011) dotyka jednego z najciekawszych problemów natury religijnej – miejsca ojca w wychowaniu dzieci, a mówiąc precyzyjniej, w religijnym wychowaniu chłopców. Nie da się ukryć, że jest to temat, który powinien nas rzeczywiście intrygować. Tymczasem, co łatwo odnotować, zasadniczo przechodzi niezauważony.

Chrześcijanie bardzo często przyjmują jako coś wprost oczywistego, że wiarą i religijnym wychowaniem dziecka zajmują się matki i babcie, bo mężczyźni mają ważniejsze rzeczy na głowie. Nie jest więc niczym dziwnym, że nasze kościoły – w przeciwieństwie do synagog i meczetów – wypełniają dziś kobiety. Oczywiście, tak w wypadku religii żydowskiej, jak i muzułmańskiej mamy również do czynienia z zupełnie innym miejscem kobiety w rodzinie i życiu religijnym, niemniej spoglądając w stronę innych religii, możemy sobie zdać sprawę, jak bardzo nadszarpnięty jest u nas religijny fundament.

Znam na szczęście wiele domów, gdzie dzieci, a szczególnie synowie, znajdą w ojcu wzór człowieka wiary, zdrową religijność, a nade wszystko  spójność codziennego życia z tym, co podpowiada im wiara, ale jakże wiele jest też takiej religijności, która sprowadza się  to rytualizmu. Niekiedy wręcz rytualizmu ograniczonego do wizyty (to chyba właściwe słowo) dwa razy w roku w kościele i może jeszcze spaceru z dziećmi do kościoła z okazji  święconki. Ta duchowa pustka ojca lub obojga rodziców jest przez dzieci łatwo zauważalna. Raczej o tym nie mówią, ale wcześniej czy później zaczynają się nad tym zastanawiać. Zadają sobie pytanie, jak wierzą ich rodzice? Niejeden raz wobec kolegów lub katechetów oskarżają ich o powtarzanie gestów, za którymi nie stoi wewnętrzne przeżycie i codzienna postawa, zauważają brak zaangażowania, mówią o pustych słowach, bo życie rodziców jest według nich pozbawione odniesienia do religijnych zasad. Panu Bogu świeczkę, a diabłu ogarek.

Wakacje to dobry czas, by rodzice zadali sobie pytanie, jak są postrzegani przez swoje dzieci. Co syn lub córka mogą myśleć o ich wierze, relacji do Boga, niedzielnym przeżywaniu Mszy św. Czy widzą, że ta niedziela zostawia ślad na całym tygodniu? Dotyka słów, gestów, rodzinnych relacji, podejścia do pracy?

Niech każdy sam dopisze sobie kolejne pytania…

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki