Czytanie na dziś:
Patrzenie na wybory Amerykanów przez pryzmat sporów politycznych w Polsce nie ma sensu. Dla nas kluczowe są sprawy bezpieczeństwa. I tu nie ma się z czego cieszyć
Kiedyś sformułowanie „biała klasa pracująca” napawało dumą. Dziś brzmi jak zniewaga. Nie wszyscy wyborcy Trumpa wierzą, że nowy prezydent im pomoże, ale nie to jest ważne. Oni chcą być słyszalni. Chcą rewolucji.
Na świecie nowy typ prawicy nie ma zamiaru ustanawiać praw, które wymagają od człowieka postawienia innych wartości ponad ludzkim szczęściem. Polska jest tu wyjątkiem
Republika wyznaniowa, jaką miałyby wprowadzić rządy PiS, to wytwór wyobraźni politycznych przeciwników. Świadczą o tym nie tylko zapowiedzi zwycięzców wyborów, ale też historia ich rządów.
Zmiany na polskiej scenie politycznej po tegorocznych wyborach parlamentarnych będą prawdopodobnie o wiele większe, niż mogłoby wynikać tylko z suchej powyborczej arytmetyki.
Zamiast walki o zamożność Aleksander Łukaszenka obiecuje strzec niezależności. Przed kim? Przed „najbliższym przyjacielem i strategicznym partnerem”, czyli Rosją.
Ostatnie wybory prezydenckie pokazały, że telewizja publiczna przegrywa nie tylko pod kątem opiniotwórczości, ale również obiektywności. Czy więc jest nam nadal potrzebna w obecnym kształcie?
Zwycięstwo Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich przywróciło wielu nadzieję na mądrą, pozytywną zmianę w Polsce. Z drugiej strony niesłychanie rozbudziło też oczekiwania, którym młody polityk będzie musiał sprostać.
Siedzą we mnie nadal mocno emocje z minionej niedzieli. Tylko, że nie mają one kompletnie nic wspólnego z tegorocznymi wyborami prezydenckimi.
Lansowane przez Pawła Kukiza jednomandatowe okręgi wyborcze (JOW) nie odpartyjnią sceny politycznej, ale mogą sprawić, że politycy będą poważniej traktować wyborców.
-15%
-64%
Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki