Czytanie na dziś: Dz 15,7-21; J 15,9-11
Kościół marzeń to nie jest utopijna wizja wspólnoty. Nie ma też nic wspólnego z życzeniowym podejściem.
Fakt, że Bóg jest wspólnotą Osób, między którymi zachodzą relacje, jest ważnym punktem odniesienia dla nas – dla naszych relacji i naszego życia we wspólnocie.
Mamy dziś wielu świeckich katolików, oddanych Kościołowi, dobrze wykształconych i przygotowanych do pełnienia różnych funkcji.
Owszem, Jezusowi nie jest to potrzebne, ale jest potrzebne nam. Żebyśmy z tej bliskiej relacji Boga do nas nie uczynili relacji nadto poufałej. Bóg jest nam bliski, ale pozostaje Bogiem.
Nie brakowało i nie brakuje tych, którzy w imię Boga ludźmi manipulują i ich wykorzystują, tworząc pseudowspólnoty czy wprost sekty.
Trudno nie zgodzić się ze sformułowaną przez sam sobór potrzebą, i w praktyce prowadzoną na długo przed nim liturgiczną reformą, zrodzoną wokół nowego ruchu liturgicznego.
Z syntez synodalnych wyłania się zadanie bynajmniej nie nowe: praca nad wprowadzeniem w życie tego, co zawarli w dokumentach Soboru Watykańskiego II ojcowie soborowi.
Nie eventy, ani nawet wielka działalność charytatywna mogą kogokolwiek przyciągnąć do Kościoła, ale jego wiarygodność: zgodność między tym, co głosi, a tym, co czyni.
Wydaje się, że wyłaniający się z badań społecznych czy diecezjalnych syntez obraz rzeczywistości jest gorzką diagnozą: Kościół mówi ponad głowami wiernych.
Na obszarach dotkniętych konfliktami żyje dwa miliardy ludzi, czyli jedna czwarta całej światowej populacji. A konflikty trawią głównie regiony tzw. trzeciego świata.
-15%
-13%
-70%
Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki