Czytanie na dziś:
Sto lat temu gen. Haller zaślubił, w imieniu Polski, Morze Bałtyckie. Obecność naszego kraju nad Bałtykiem, choć udokumentowana od jego zarania, przez większą część dziejów była raz po raz kwestionowana.
Wracam właśnie z kilkudniowego wypadu nad Bałtyk. To był impuls, bo nad Bałtyk nie jeżdżę od kilkunastu lat, chyba że jestem przejazdem w okolicy, to zawsze miło rzucić okiem na północne morze, które oczywiście ma swój urok.
Od lat zgłaszają, że sytuacja w Morzu Bałtyckim jest alarmująca. Nadmiernie eksploatowane zasoby szprota w południowej części akwenu, niedożywione dorsze, dodatkowo zagrożone populacją fok. Sytuacja rybaków małoskalowych w Polsce jest tragiczna.
Morskie świnie albo bałtyckie delfiny to dawne nazwy morświnów, jedynych przedstawicieli waleni żyjących w naszym morzu. Ich populacja jest na granicy wymarcia.
Jeden z największych cudów natury na świecie z powodu działalności człowieka powoli zamienia się w podwodne śmietnisko. Dzięki staraniom ekologów ma się to zmienić.
Myślę sobie, że nadmorskie miasta mają w sobie coś nieprawdziwego. Mnie w każdym razie wydaje się, że ktoś je postawił tak, jak układa się klocki. Jak na makiecie architekta czy jakiegoś aranżera przestrzeni.
Rozmowa z dr Ewą Włodyką o kalejdoskopie zachowań społecznych na plaży, parawanach, które są efektem gwarantowanej nam wolności, i o tym, czy wyjazd nad Bałtyk to „oferta zastępcza”.
Wciąż czuję coś w rodzaju oburzenia, kiedy myślę o ich losie i tej jawnej niesprawiedliwości, jaka je dotyka. Dlaczego muszą zakrywać swoje ciało?
-70%
-64%
-15%
Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki