Czytanie na dziś: Hbr 7, 1-3.15-17; Mk 3, 1-6
Jeśli coś jest głupie, ale działa – to znaczy, że nie jest głupie. A co, jeśli jest mądre – ale nie działa? Porozmawiajmy o kolędzie.
Czy kolęda ma sens? Czy nie udajemy, że jest dobrze: przecież ani księża, ani większość parafian jej po prostu nie lubi. A może jest zupełnie inaczej: chcemy tych spotkań – ale nie w takiej formie?
Nigdy od żadnego księdza – a znam ich całkiem sporo – nie usłyszałam: „Ach, nareszcie kolęda, już nie mogłem się doczekać! Uwielbiam chodzić po domach!”.
Dochodzę do wniosku, że formuła kolędy musi ulec gruntownemu przemyśleniu. Uwaga, uwaga! To nie jest przytyk do księży.
Dla wielu odwiedziny duszpasterskie to wizyta księdza, drętwa pogadanka i koperta. Gdy w moim domu proboszcz zaczął opowiadać o planach inwestycyjnych parafii, zacząłem myśleć tak samo.
Ksiądz jeszcze dobrze nie usiadł, a już gospodarz podetknął mu pod nos tablet i zapytał tonem śledczego: „I co ksiądz na to?”.
Tego spotkania boją się i świeccy, i księża. Powód jest jeden: brak relacji. Jednak tak wcale nie musi być. Czasami odwiedziny duszpasterskie mogą okazać się szansą do stworzenia więzi między kapłanem a wiernymi.
Pandemia mocno wpłynęła na duszpasterstwo w Polsce. Pokazała, że część tradycyjnej aktywności trzeba zastąpić nowymi propozycjami. Być może nawet doroczną kolędę. Ale najpierw trzeba coś ważnego zrozumieć.
Kolęda w pandemii będzie trudniejsza. Nie uzupełni kartotek, nie zasili parafialnych kont. Z pewnością jednak może nauczyć nas więcej niż wszystkie poprzednie.
-69%
-75%
-81%
Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki