Sejm po wyjątkowo burzliwej debacie uchwalił zgodę na ratyfikację Konwencji Rady Europy o przeciwdziałaniu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 254 posłów, przeciw było 175, od głosu wstrzymało się 8. Stało się tak mimo ogromnych wątpliwości wokół dokumentu nazywanego „koniem trojańskim gender”. Przeciwko jego zapisom protestowała nie tylko prawica parlamentarna, ale także organizacje zajmujące się prawami rodziny i obrony życia, część prawników oraz Kościół. Polscy biskupi już w lipcu 2012 r. podkreślali, że Konwencja - choć poświęcona jest istotnemu problemowi przemocy wobec kobiet - zbudowana jest na ideologicznych i niezgodnych z prawdą założeniach wynikający ze skrajnej, neomarksistowskiej ideologii gender. Jej sformułowania uderzają bowiem w tradycyjny model rodziny i rodzicielstwa. Ponadto zawiera ona zapis, który zobowiązuje sygnatariuszy do wprowadzenia do oficjalnych programów nauczania materiałów dotyczących, genderowo rozumianego, równouprawnienia kobiet i mężczyzn i niestereotypowych ról przypisanych płciom. W sprawie niebezpieczeństw związanych z ratyfikacją Konwencji jeszcze dwa dni przed głosowaniem wypowiedział się po raz kolejny Kościół w Polsce: „Z całą mocą podkreślamy, że przemoc – zarówno wobec kobiet, jak i dzieci czy mężczyzn – jest sprzeczna z zasadami wiary chrześcijańskiej i powinna być eliminowana z relacji międzyludzkich. Wspomniana Konwencja nie wnosi jednak żadnych nowych rozwiązań prawnych przeciwdziałających przemocy. Natomiast wiąże ona zjawisko przemocy z tradycją, kulturą, religią i rodziną, a nie z błędami czy słabościami konkretnych ludzi” – napisało prezydium Konferencji Episkopatu Polski.
Z kolei organizacje społeczne zarzucały rządowi, że uchwalenie dokumentu Rady Europy nie zostało poprzedzone prawdziwymi konsultacjami społecznymi m.in. Forum Kobiet Polskich wystosowało wniosek do marszałka Sejmu Radosława Sikorskiego o zorganizowano wysłuchania publicznego w sprawie konwencji, co „pozwoliłoby wreszcie na rzetelną i otwartą debatę o treści kontrowersyjnego dokumentu”. Tak się jednak nie stało.
Po przegłosowaniu w Sejmie, ustawa o ratyfikacji Konwencji zostanie skierowana do zaopiniowania przez Senat, a następnie będzie czekała na podpis prezydenta.