Logo Przewdonik Katolicki
zdjecie

Paweł Milcarek

redaktor naczelny "Christianitas"

Co naprawdę mówi papież

24.11.10r

Bardzo lubię długie wywiady rzeki kard. Ratzingera. Teraz już nie kard. Ratzinger, lecz papież Benedykt XVI kontynuuje ten styl: właśnie wchodzi na rynek obszerny książkowy wywiad z Ojcem Świętym.

Bardzo lubię długie wywiady rzeki kard. Ratzingera. Teraz już nie kard. Ratzinger, lecz papież Benedykt XVI kontynuuje ten styl: właśnie wchodzi na rynek obszerny książkowy wywiad z Ojcem Świętym.



Światłość świata – tak brzmi tytuł – zapowiada się jako kolejne pasjonujące spotkanie z człowiekiem, który jest obecnie Ojcem Powszechnym chrześcijaństwa.

Ta nowa książka ma ponoć stron 280 – natomiast z dotychczasowych relacji prasowych można by wnosić, że ogranicza się do strony jednej lub co najwyżej kilku: do fragmentu, w którym Benedykt XVI mówi o prezerwatywach. Jeszcze inaczej: nawet cała ta wypowiedź w świetle niektórych sprawozdań sprowadza się do jednego czy dwóch zdań: do tych zdań papieża, w których zdaje się on „zmieniać stanowisko Kościoła w sprawie antykoncepcji”.

No cóż, nie sposób przejść bez słowa obok tych nieporozumień czy manipulacji. Odrzućmy najpierw na bok te najgrubsze.: Po pierwsze, żaden wywiad książkowy – nawet papieski – nie jest miejscem, w którym dokonuje się zmian nauki Kościoła. Po drugie, we fragmencie, na który się powoływano w mediach, Ojciec Święty potwierdza najpierw dotychczasowe i niezmienne nauczanie katolickie, że manipulowanie płodnością, w tym posługiwanie się prezerwatywami w celu uniknięcia zapłodnienia, jest złem. Jest to zło, które jest grzechem, nie do pogodzenia z prawdą o człowieku.

 

Skąd cały ten zgiełk?

U jego podstaw jest przede wszystkim to stałe wyczekiwanie niektórych mediów i publicystów, aby triumfalnie stwierdzić, że „Kościół zmienia zdanie”. Bo Kościół, który swego rozważnego zdania nie zmienia, jest strasznym wyrzutem dla tego świata, w którym wszyscy co chwilę zmieniają zdanie. Stąd zatem i pewna zazdrość, i właśnie to przekorne pragnienie, żeby Kościół w końcu okazał się taki jak wszyscy – a nie jak jakiś niepodległy sztandar powiewający swobodnie i bezczelnie ponad zmiennymi nastrojami i opiniami.

Co więcej, swoboda i suwerenność Benedykta XVI polega i na tym, że – w książce takiej jak wywiad rzeka – nie ogranicza się on do powtórzenia niezmiennych zasad, lecz stara się także o rozważenie pewnych niuansów, których nigdy nie da się opisać raz na zawsze.

Papież mówi więc, że istnieją sytuacje, w których prezerwatywy nie spełniają żadnej funkcji antykoncepcyjnej, ewidentnie zachowują już jedynie funkcję ochrony przed zakażeniem wirusem HIV. Problemem moralnym nie jest wówczas użycie prezerwatywy, lecz po prostu współżycie (homoseksualne), którego z zasadniczych powodów nie da się zaakceptować.

 

Nie ma usprawiedliwienia dla antykoncepcji

W zdaniach tych nie ma ani trochę usprawiedliwienia dla antykoncepcji – nie ma też oczywiście przyzwolenia na niezgodne z naturą praktyki seksualne. Już co najwyżej spostrzeżenie, że nawet w grzechu można zmierzać albo do jego pogłębienia (tu: przez całkowite zwolnienie się z odpowiedzialności względem partnera), albo przynajmniej do ograniczenia zła. Co prawda nawet to ostatnie nie wystarczy – jednak każdy, choćby najmniejszy przejaw odpowiedzialności moralnej może być punktem podparcia dla nawrócenia, punktem zwrotnym w życiu – takim, w którym zaczyna się wyciągać wnioski prowadzące do zrozumienia zła seksu poza małżeństwem, seksu oddzielonego od miłości i płodności.

O tym mówi na jednej ze stron wywiadu Benedykt XVI. Zamiast wyrywać tę jedną kartkę, powinniśmy przeczytać to w całości i bez tej upartej żądzy szukania w myśli papieża swoich własnych zachcianek.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki