Adresatem tego przekazu są chrześcijanie zamieszkujący Jerozolimę, a czas ultimatum zbiega się nieprzypadkowo z zakończeniem muzułmańskiego ramadanu. To wszystko brzmi więc groźnie i dość wiarygodnie, zwłaszcza mając świeżo w pamięci potworne zbrodnie dokonywane przez fanatyków spod znaku ISIS.
Pytanie tylko, jak daleko sięgają dziś wpływy radykalnych islamistów? Bo do tej pory Państwo Islamskie nie ujawniało się raczej ze swoją aktywnością w Izraelu. Tamtejsze służby specjalne – nie bez przyczyny uznawane za jedne z najlepszych na świecie – nie zidentyfikowały przynajmniej żadnej komórki ISIS działającej w tym rejonie. Ale to przecież wcale nie oznacza, że chrześcijanie – i w ogóle wszyscy mieszkańcy Jerozolimy - mogą spać spokojnie. Niedawne zamachy w Tunezji pokazały bowiem, że podpalić świat może dosłownie każdy – nawet pojedynczy, z pozoru kompletnie przypadkowy człowiek, spacerujący sobie po plaży z parasolką w dłoni…
Tak czy owak trudno sobie nawet wyobrazić, co mogłoby się stać, gdyby islamski dżihad w wersji najbardziej radykalnej rozlał się po świętym mieście trzech wielkich religii, które i tak już dziś jest jedną z najbardziej niebezpiecznych metropolii świata.