Jakkolwiek już w ubiegłym numerze „Przewodnika Katolickiego” mogliśmy przeczytać o „maryjności po polsku” to warto powrócić jeszcze raz do tej problematyki najpierw w kontekście „maryjnego miesiąca”, jakim jest maj, a także z racji przeżywanego wciąż Roku Wiary. W pobożności Kościoła „miesiące maryjne” mają swoją wielowiekową tradycję rozpowszechnioną w różnych Kościołach zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. I tak np. w tradycji bizantyńskiej takim miesiącem maryjnym jest sierpień z racji przeżywanej uroczystości Wniebowzięcia (15 sierpnia), w obrządku koptyjskim ten czas maryjny przypada na przełomie grudnia i stycznia, gdy uwaga wiernych koncentruje się na tajemnicach narodzin Zbawiciela. Na Zachodzie zaś praktyka przeżywania miesiąca maryjnego w maju ostatecznie utrwaliła się w wieku XVIII i bardzo wyraźnie zbiega się z pięćdziesięcioma dniami Wielkanocy. W tym liturgicznym czasie spotykamy Maryję jako przewodniczkę na drogach wiary i wzór przeżywania tajemnic paschalnych przez chrześcijanina. Droga, którą Ona przebyła od odkrycia fundamentu naszej wiary, jakim była i jest prawda o Zmartwychwstaniu i pustym grobie, poprzez spotkanie z Chrystusem Zmartwychwstałym i obdarowanie w dniu Pięćdziesiątnicy Duchem Świętym, staje się drogą każdego ochrzczonego i przeżywaniem wiary. Słusznie więc ten okres paschalny w praktyce kościelnej wskazywany jest jako najwłaściwszy czas sprawowania sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego, czyli chrztu, Eucharystii i bierzmowania. I tak się dzieje w większości naszych parafii. Rzecz jednak w tym, aby sprawowane sakramenty nie były tylko dla dzieci i przeszły bez echa w życiu pozostałych członków wspólnot parafialnych. Oni również powinni powracać do tych chwil, które sami przed laty przeżywali, przyjmując te sakramenty. I nie chodzi tylko o ckliwe wspomnienie, ale niejako ponowne ich przeżycie, bardziej świadome i angażujące. Rok Wiary także między innymi i temu ma służyć, aby na nowo powrócić do źródła chrztu, by jeszcze ściślej wejść w komunię z Chrystusem, by wreszcie na nowo otworzyć się na dary Ducha Świętego i w pełni je uaktywnić w codziennym życiu. Nie będzie wtedy ta propozycja Kościoła jeszcze jedną z wielu akcji duszpasterskich, nie w pełni wykorzystanych. W tym zaś dziele realizacji założeń Roku Wiary nie do przecenienia wydaje się być właśnie nabożeństwo majowe, tak mocno zakorzenione w tradycji i pobożności ludowej, kiedy to zapatrzeni w „Pierwszą uczennicę Chrystusa” wierni gromadzą się liczniej, czy to w świątyniach, czy też, co godne pielęgnowania, przy figurach i krzyżach przydrożnych rozsianych wśród „łąk umajonych” na polskiej ziemi. Pamiętajmy jednak, że nie wystarczy tylko wyśpiewać litanię czy odmówić jedną z licznych modlitw maryjnych, lecz prawdziwie nabożeństwo i duch poprawnej pobożności maryjnej polega na naśladowaniu Matki Pana w Jej zawierzeniu, w Jej zasłuchaniu się w Słowo Boga, w Jej pełnym posłuszeństwa fiat – niech mi się stanie, będącym odpowiedzią na objawioną wolę Boga.