Dobiegł końca sierpień, miesiąc, w którym przypada tak wiele rocznic związanych z dziejami naszej ojczyzny. Rocznice te uświadamiają nam wszystkim, jak wielką cenę przyszło płacić naszym rodakom, aby następne pokolenia mogły żyć w wolnej Polsce.
Wydawać by się mogło, że potrafimy docenić ten trud, wysiłek i poświęcenie i wspólnie świętować te wydarzenia. Tymczasem dla wielu okazuje się to niemożliwe. Można upatrywać motywów takiego działania w bieżących sporach i podziałach politycznych i innych, ale konfrontując takie postawy z Ewangelią z poprzedniej niedzieli nie sposób nie zauważyć, że najczęściej chodzi tutaj o zwykłą pychę, nadęcie się, które zaciemnia jasność spojrzenia i nie pozwala zobaczyć nic innego niż czubek własnego nosa.
Obchodzona w tych dniach rocznica wydarzeń sierpniowych i powstania „Solidarności” powinna być wydarzeniem, które jednoczy Polaków. Mówimy o wydarzeniach niezbyt odległych w czasie, żyje wielu bezpośrednich ich świadków, a przede wszystkim wielu, którzy wówczas uwierzyli, że „Solidarność” to zmiana Polski i zmiana na lepsze także ich życia osobistego. To właśnie tym ludziom, bezimiennym bohaterom tamtych dni, powinno poświęcać się rocznicowe obchody. Nie tylko dlatego, że należy im się to ze zwykłej sprawiedliwości, ale także dlatego, że tak wielu z nich uważa dzisiaj słusznie, że te wielkie ideały nie do końca zostały zrealizowane i wypełnione, że sami, po ludzku sądząc, są sierotami po tamtych wydarzeniach.
Przy okazji obchodów wydarzeń sierpniowych roku 80’ trzeba przypomnieć także rolę, jaką wówczas i później odgrywał Kościół, udzielając wsparcia i pomocy przez te długie lata walki o lepszą Polskę. Kościół dawał przestrzeń wolności, także tym, którzy się z nim słabo lub wcale nie identyfikowali. Przypomnieć należy posługę kapłanów, kapelanów „Solidarności”. Przypomnieć należy najpierw dlatego, że dzisiaj chętnie się o tym zapomina, że strajki sierpniowe to nie były strajki o podwyżki, ale nade wszystko upomnienie się o godność człowieka, każdego człowieka. Ludzie mieli dosyć poniewierania we własnym domu, kłamstwa, pychy i arogancji władzy. Przypominać należy także dlatego, że dzisiaj ze zdumienia trzeba przecierać oczy, kiedy słyszy się, jak niektóre osoby życia publicznego podkreślają swoje zasługi dla demokratycznych przemian z tego czasu i napominają Kościół, aby uświadomił sobie, że żyje w demokracji. Kościołowi przypominać tego nie trzeba, bo żył już w wielu systemach i stał nad grobami systemów politycznych, które chciały go pogrzebać. Natomiast tym, którzy do tego dzisiaj tak ochoczo nawołują, należałoby przypomnieć ich własne życiorysy, ich zaangażowanie polityczne, artystyczne, kulturalne i inne. Więcej pokory, Panie i Panowie średnio starszego i starszego pokolenia.

|