Takimi słowami przedstawił się Libańczykom Benedykt XVI, rozpoczynając swoją kolejną pielgrzymkę. Została ona przez komentatorów uznana za szczególnie trudną. Zresztą chyba każda z pielgrzymek obecnego papieża za taką jest uważana.
W tym przypadku trudność polegała na tym, że papież udawał się na teren niebezpieczny z racji bliskości Syrii, gdzie mamy do czynienia z wojną domową. Dodatkowe napięcia pojawiły się niemal w przededniu pielgrzymki (zbieg okoliczności?) i związane były z kumulacją protestów i ulicznych manifestacji w krajach muzułmańskich, spowodowanych filmem o Mahomecie. Niechęć ulicznego tłumu skierowana została nie tylko przeciwko Stanom Zjednoczonym, ale w ogóle przeciwko kulturze zachodniej i samemu papieżowi. Wszystkie te okoliczności nawet na chwilę nie spowodowały, aby Ojciec Święty myślał o odwołaniu pielgrzymki, co wyznał w czasie spotkania z dziennikarzami na pokładzie samolotu w drodze do Bejrutu. Z właściwym sobie przekonaniem dodał, że to właśnie fakt, że sytuacja staje się coraz bardziej skomplikowana, zachęca go do poświęcenia jej jeszcze więcej uwagi i troski. Jest to charakterystyczny rys tego pontyfikatu, że wyzwania, trudności, niebezpieczeństwa mobilizują papieża do stawiania im czoła z odwagą i pełną determinacją, a zarazem z łagodną stanowczością. Trzeba jednak pamiętać, że to właśnie Liban jest miejscem, gdzie stosunki pomiędzy chrześcijanami i muzułmanami są bardzo dobre, żeby nie powiedzieć wzorcowe, także w tym, co dotyczy życia politycznego. Sam papież już na lotnisku mówił o słynnej libańskiej równowadze, która może trwać dzięki dobrej woli i zaangażowaniu wszystkich Libańczyków. Warto przypomnieć, że jest to trzecia papieska pielgrzymka do Libanu. Wcześniej byli tam Paweł VI i Jan Paweł II. Można więc powiedzieć, że Liban stanowi pewien wzorzec, punkt dojścia we wzajemnych relacjach chrześcijan i muzułmanów. Mimo tego, że gdy patrzy się na współczesny świat i kraje muzułmańskie trudno o optymizm. Nie może to jednak oznaczać rezygnacji z takiej właśnie drogi, a mianowicie wychowania, oświecenia i oczyszczenia sumień, aby uzdolnić je do dialogu, pojednania i pokoju. Przemoc nigdy niczego nie rozwiązuje. Przemówienia Benedykta XVI w Libanie w sposób oczywisty odnoszą się do konkretnych warunków i sytuacji miejsca, gdzie został wygłoszone. Ale równie oczywista jest ich aktualność i powszechność. Nie tylko wtedy, gdy papież przestrzega przed agresywnym sekularyzmem i religijnym fundamentalizmem, ale i wtedy gdy mówi, że „dobrzy ludzie nie powinni dopuścić swą bezczynnością, aby triumfowało zło. Jeszcze gorszą rzeczą jest nic nie robić”.
Ks. Krzysztof Wętkowski