Jan Paweł II wyniósł na ołtarze ogromną rzeszę świętych i błogosławionych. Myśl, która przyświecała papieżowi Wojtyle, była jasna. Chodziło o ukazanie świętości jako zwyczajnej, można powiedzieć, normalnej drogi życia, którą podąża każdy uczeń Chrystus.
Chodziło także o to, aby beatyfikacje czy kanonizacje odbywały się w takim czasie po śmierci, by żyło jeszcze wielu z tych, którzy pamiętają nowych świętych, znali ich, spotykali się z nimi, by przykład ich życia był żywy, przemawiający, można powiedzieć, aktualny. Dzisiaj sam Jan Paweł II znalazł się w tym gronie.
Wszystkie oczekiwania, jakie on sam wiązał z beatyfikacją, spotęgowały się w jego osobie. Nie tylko przez rozpoczęty tak szybko i zakończony już proces beatyfikacyjny, ale bardziej jeszcze, że dzięki swojej niezwykłej aktywności podczas długiego pontyfikatu gościł w naszych domach. Jest to pierwszy papież światowej globalnej wioski. Dzięki przekazowi telewizyjnemu był często obecny w każdym domu na świecie. Wiele osób może traktować beatyfikację Jana Pawła II jako wyniesienie osoby bardzo bliskiej, można powiedzieć, niemal domownika. W ten sposób spełnia się pragnienie Jana Pawła II - błogosławionym zostaje człowiek, który żył między nami tak niedawno, wszyscy go znaliśmy, niektórzy bardzo dobrze. Tak wielu ludzi zna drogę jego życia. Co więcej, Jan Paweł II pozwolił, aby każdy, kto tylko chciał, towarzyszył mu w jego odejściu z tego świata.
Swoim życiem pokazał drogę do świętości przez wierność Ewangelii na co dzień. Bł. Jan Paweł II może stać się przykładem dla wielu. Jest z pewnością przede wszystkim wzorem posługi biskupiej i kapłańskiej. Ukazywał bowiem wyraźnie ewangeliczny styl tej posługi, oddając siebie bez reszty i do końca. Przez sposób, w jaki znosił doświadczenie choroby, cierpienia i trudności starości, staje się orędownikiem wielkiej rzeszy ludzi, dzisiaj przez świat chętnie zapominanej i odrzucanej. Trzeba wreszcie pamiętać, że Karol Wojtyła pracował jako robotnik. Jest więc coś symbolicznego w tym, że beatyfikacja odbędzie się 1 maja. Nie można nie wspomnieć też o młodzieży, która przez całe życie była mu tak bliska...
W czasie, kiedy możemy się cieszyć tą beatyfikacją, pamiętajmy także o kard. Stefanie Wyszyńskim, którego Jan Paweł nazwał Prymasem Tysiąclecia. Przeżywamy bowiem rok jemu poświęcony i modlimy się o beatyfikację tego gorliwego pasterza, do którego w dzień po inauguracji pontyfikatu papież powiedział: „Księże Prymasie! Pozwól, że powiem po prostu, co myślę. Nie byłoby na Stolicy Piętrowej tego papieża Polaka, (…) gdyby nie było Twojej wiary, nie cofającej się przed więzieniem i cierpieniem, Twojej heroicznej nadziei, Twego zawierzenia bez reszty Matce Kościoła, gdyby nie było Jasnej Góry i tego całego okresu dziejów Kościoła w Ojczyźnie naszej, które związane są z Twoim biskupim i prymasowskim posługiwaniem”.