Dziwne są doprawdy koleje losu. Przez wieki ludy azjatyckie najeżdżały granice Europy w nadziei na łupy, jasyr i janczarów. Zabierali to wszystko, co było cenne: młodych chłopców wychowywali na własnych wojowników, branki zamykali w haremach, a złoto w skarbcach.
Dzisiaj specjalni emisariusze władców Unii Europejskiej proszą chińskich dyktatorów o pieniądze. A Chiny nie chcą porywać Europy – i udzielają miast tego pouczeń. Tytuły prasowe zatrąbiły o upokorzeniu Europy. Czy rzeczywiście?
Mówi się, że Chińska Republika Ludowa zgromadziła wielkie zasoby finansowe. W tym samym czasie Europa zaciągała kolejne długi. Jednak poziom życia przeciętnego Europejczyka jest jednym z najwyższych na świecie, w co skorym do narzekania, za to mającym wielkie aspiracje Polakom ciągle trudno uwierzyć. Przypominali nam o tym ostatnio bardzo dobitnie księża misjonarze z odległych zakątków świata głoszący kazania w ramach Tygodnia Misyjnego. Takiej biedy, o której piszą nieliczni ciągle podróżnicy po zakazanych rewirach chińskiej wsi, w Europie nie ma już od dawna. Czy naprawdę godzi się, aby zadłużony, ale syty i opływający we względne dostatki Europejczyk prosił o wsparcie tam, gdzie ludzie ciągle nie są pewni codziennej miski ryżu?
Kłopoty finansowe Europy muszą być rzeczywiście nadzwyczaj poważne, a planowane remedium niesatysfakcjonujące. Czyż może być inaczej, jeśli nawet stroniący od komentowania bieżącej polityki papież zwraca się do obradujących przywódców państw grupy G20 z apelem o przezwyciężenie trudności, ponieważ spowalniają one prawdziwie ludzki i integralny rozwój świata? Czy nie świadczy o powadze sytuacji publiczna prośba greckiego patriarchy o to, aby pozwolić jego krajowi upaść i dać mu szansę wstania na nogi o własnych siłach?
Duchowi przywódcy mówią, podczas gdy nam, obywatelom Europy nie jest to dane. Oglądany od kilku dni grecki teatr pt. „Pieniądze albo referendum, czyli co jest ważne dla elit politycznych Europy” trzęsie Atenami. Europejscy dygnitarze boją się demokratycznych mechanizmów. Vox populi nie jest dla nich głosem ludu, ale głosem motłochu. Kolejny raz dosadnie mówią nam, Europejczykom, że mamy siedzieć cicho. I wyciągnąć dłoń do Chin.
I kto tu kogo upokarza?