Tak rozpoczęła się historia Zakonu Braci Kaznodziejów – Dominikanów, którzy właśnie rozpoczynają świętowanie swojego Roku Jubileuszowego 800-lecia działalności zakonu. Tym hiszpańskim kapłanem, od którego wszystko się zaczęło, był oczywiście św. Dominik Guzman. Wraz z towarzyszami, którzy dołączyli do niego przemierzał południową Francję, północne Włochy, a potem prawie całą Europę, głosząc Ewangelię i prostując błędne nauki rozpowszechnione wśród wyznawców rodzących się wówczas, na początku XIII w. herezji, m.in. albigensów. Wędrował pieszo i żył ubogo tak, że przeciwnicy nie mogli mu zarzucić przywiązania do dóbr materialnych i koniunkturalizmu, o które chętnie oskarża ówczesnych duchownych. Trzymał się też swojej dewizy: Mówić nieustannie z Bogiem lub o Bogu, zalecając ją również swoim uczniom posyłanym na wszystkie strony świata. Był bowiem przekonany, że „ziarno rozsiane wydaje owoc, ale gdy je gromadzić w jednym miejscu – gnije”.
Piękne początki zakonu, prawda? Jednak Dominik miał, można powiedzieć, pecha. Zakończony akurat Sobór Laterański IV zakazał powoływania nowych zgromadzeń zakonnych... Na szczęście jednak, dla dominikanów i dla Kościoła, papież Innocenty III uwierzył w to, co mu się przyśniło, odczytując to jako Boży znak. W swoim śnie ujrzał mianowicie, jak ściany kościoła św. Jana na Lateranie zaczynają pękać i kiedy świątyni groziła katastrofa, nadbiegł Dominik i swoimi ramionami powstrzymał budowlę od upadku. Bullę oficjalnie zatwierdzającą nowy zakon żebraczy wydał już następca Innocentego, Honoriusz III, 22 grudnia 1216 r.
To było osiem wieków temu. Wiele się od tego czasu wydarzyło, tym bardziej więc, przyda nam się ten najbliższy, wyjątkowy rok, by ponownie odkryć dla siebie Dominikanów.