Logo Przewdonik Katolicki

Pacjent Ukraina

Małgorzata Bilska
il. Zosia Komorowska/PK

Rozmowa z Mateuszem Piotrowskim - współtwórcą i prezesem Stowarzyszenia Pacjent Europa; członkkiem chrześcijańskiej wspólnoty Formacja Transformacja

Jest Pan, jako prezes Stowarzyszenia Pacjent Europa, jednym z organizatorów międzyreligijnych i międzynarodowych wyjazdów do Ukrainy po wybuchu wojny. Pierwszy miał miejsce w maju 2022 r., drugi – w lutym tego roku. Co jest celem tego przedsięwzięcia?
– Stworzyliśmy różnorodne, międzynarodowe delegacje liderów wspólnot religijnych: chrześcijańskich, muzułmańskich i żydowskich, które po wybuchu wojny w Ukrainie jeżdżą do Kijowa. Cel mamy potrójny. Po pierwsze – cały czas są tam bardzo duże potrzeby humanitarne, a pomoc nie wszędzie dociera. Dzięki przywódcom danej wspólnoty mamy kontakt z ich odpowiednikami w Ukrainie, którzy zgłaszają swoje – pomijane przy innych formach pomocy – problemy. Spotkaliśmy się np. w Kijowie z grupą konserwatywnych Żydów, ponieważ był z nami jeden z przywódców tej właśnie społeczności z Wielkiej Brytanii. To były głównie starsze mieszkanki tego miasta, które nie mając statusu osób wewnętrznie przesiedlonych, nie są uprawnione do pomocy, chociaż bardzo jej potrzebują.
Drugim celem jest dawanie świadectwa przez uczestników delegacji w swoich krajach po powrocie, często w prestiżowych i poczytnych tytułach takich jak „The Guardian” w Wielkiej Brytanii, „Corriere della Sera” we Włoszech czy „The Times of Israel”. Autentyczna opowieść jest ważna zwłaszcza tam, gdzie mieszkańcy mają zupełnie inne doświadczenia historyczne niż my. Potępiając agresora i wojnę, tradycyjnie patrzą przychylnie na Rosję, za jedyne imperialne zło uważając Stany Zjednoczone. Tak jest m.in. w krajach muzułmańskich po napaści Amerykanów na Irak i Afganistan. Ma to więc znaczenie dyplomatyczne, co dla Ukrainy jest niezwykle istotne.

A trzeci powód?
– Trzeci ma charakter duchowy i też nie można o nim zapomnieć. To jest wspólna modlitwa. Czym innym jest pomodlenie się w swoim bezpiecznym kraju czy nawet wspólnie, ale za pośrednictwem internetu, a czym innym spotkanie się twarzą w twarz tam, gdzie toczy się wojna. Uważamy, że nasza fizyczna obecność tam, gdzie giną ludzie, jest specjalną formą modlitwy. Modlimy się o sprawiedliwy pokój, ponad wszelkimi podziałami.
Podsumowując: chodzi nam o aspekt humanitarny, komunikacyjno-dyplomatyczny oraz duchowy, polegający na bezpośrednim byciu w miejscu ogarniętym wojną. Sam pomysł był natomiast konkretną odpowiedzią na apel mera Kijowa Witalija Kliczki, który zwrócił się do wszystkich przywódców duchowych świata, aby zajęli stanowisko wobec agresji i z dumą podjęli odpowiedzialność swoich religii za przywrócenie pokoju. Podjęliśmy to wyzwanie, zapraszając do wyjazdu liderów wspólnot i autorytety.

Podeszliście do tego szerzej, bo to nie są tylko autorytety religijne. Za pierwszym razem był z Wami choćby znakomity socjolog religii ze Stanów Zjednoczonych, prof. José Casanova.
– Tak. On mówi płynnie po ukraińsku i jest trochę „honorowym Ukraińcem”. Grono było za pierwszym razem nietuzinkowe, m.in: prof. Barbara Wien, s. Sheila Kinsey FCJM, współsekretarz wykonawczy Komisji Sprawiedliwości, Pokoju i Integralności Stworzenia Unii Przełożonych Generalnych (męskie zgromadzenia zakonne) i Międzynarodowej Unii Przełożonych Generalnych (zgromadzenia żeńskie), Jo Bailey Wells, anglikańska biskup Dorking w Wielkiej Brytanii, imam Yahya Pallavicini, przewodniczący COREIS (Islamskiej Wspólnoty Religijnej – Włochy) i koordynator EULEMA, lord Maurice Glasman, członek Izby Lordów i dyrektor Common Good Foundation, imam Shaykh Ibrahim Mogra (Religie dla Pokoju, Wielka Brytania) czy rabin Dawid Szychowski z Łodzi. W drugim wyjeździe wzięło udział mniej osób, bo sytuacja militarna była bardziej niebezpieczna, ale on także był ważny. I już planujemy kolejny.

Czy są jakieś konkretne wnioski z lutowego wyjazdu?
– Sytuacja Ukrainek i Ukraińców w lutym była jeszcze trudniejsza niż w maju 2022 r. Ukraina potrzebuje naszego wsparcia nie tylko w wygraniu wojny, ale także w sprawiedliwej społecznie odbudowie. To leży w naszym interesie, bo bez zdrowej Ukrainy nie będzie zdrowej Europy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki